Czy sądzisz że 12 latka ma szanse z 22 latkiem? 2010-02-13 19:47:30 Co sądzisz o związku 11 latki z 13 latkiem ? 2013-08-10 14:05:11 Co sądzisz o związku 15 latki z 21 latkiem ? 2012-01-30 20:44:55
2012.7.9 9:39:53. Odpowiedzi w temacie: Sex z 16-latką jest legalny prawnie? (2) Zgodnie z Polskim Prawem sex z 16-latką nie jest karany.
wbartus Re: czy związek 19 latki i 28 latka 13.07.06, 20:55 bo takie dziewuszki generalnie maja jeszcze wsiu bzdziu w glowie i nie za bardzo wiedza czego chca od zycia, predzej czy pozniej wywinie koledze numer
co wtedy zrobić? Czy mieliście taką sytuację? Bo ja tak. Jeszcze parę lat temu byłem młodzieżowcem, studentem, który jednak miał duży respekt i szacunek do osób starszych.
Stały bywalec. Posty: 13.562. RE: Związek z 15 latką, a 18 latkiem. @Shocked 15 to wiek przyzwolenia, a więc jak najbardziej jest to legalne. Cytat: Witam, mam pewny pytanie a mianowicie, mężczyzna będący w związku z 15 latką jest legalne, dopóki nie dojdzie do współżycia. Współżycie (za zgodą) także jest legalne.
Jaką szansę na związek mają 15-latka z 19-latkiem? 2009-08-11 12:02:08; Czy 16 latka i 20 latek mogą stworzyć poważny związek? 2013-04-27 18:50:12; Czy 13-latka i 16-latek mają szanse na związek? 2011-05-02 17:27:25; czy 14-latka i 15-latek mają sznsę na związek? 2010-09-09 21:38:31; Czy 13 latka i 16 latek to normalny związek
OjYR1iy. fot. Adobe Stock Miałem 16 lat, kiedy zakochałem się w naszej pani od historii. Była na stażu, zaraz po studiach. Nie pamiętam dokładnie, ile miała lat. 24? 25? Myślałem, że taki smarkacz jak ja nie ma u niej szans, ale nie doceniłem sam siebie. Z Weroniką spędziłem upojne lato między pierwszą a drugą klasą liceum. Pamiętam, co wtedy powiedziałem do Grześka, mojego przyjaciela, a właściwie bracha. – Stary, najlepsze są dwudziestki! – pokiwałem głową ze znawstwem. – Wierz mi, wiem, co mówię. Laska dwadzieścia parę lat to jest to. I tego się trzymałem przez kolejne dekady. Kiedy miałem 25 lat, umawiałem się z dwudziestolatkami. To samo, kiedy miałem 30 lat. I po 40-stce także. – Jak ty to robisz? Naprawdę tyle kobiet leci na łysiejących, grubych facetów o kiepskim guście? – pytał Grzesiek zgryźliwie. Sam miał od lat jedną i tę samą żonę oraz dwie córki i kota. Nie zazdrościł mi podbojów miłosnych, on naprawdę był ciekaw, jak ja to robię. – To ty nie masz gustu – odgryzałem mu się. – Ja się ubieram zgodnie z trendami. Kup sobie jakąś gazetę o modzie, to zobaczysz. I nie łysieję, tylko mam fryzurę na rekruta – dodałem z godnością. Nie umiałem się tylko wytłumaczyć z kilku (no dobrze, kilkunastu) nadmiarowych kilogramów. Faktycznie, po czterdziestce nie miałem już sylwetki sportowca, o którą dbałem latami. Ale, o dziwo, paniom to nie przeszkadzało. Przeciwnie, byłem nazywany Misiaczkiem, a moje kolejne dziewczyny lubiły się wtulać w moje sadełko. Grzesiek wymamrotał jakąś krytyczną uwagę pod adresem trendów, które nakazują facetom nosić różowe koszule i wzorzyste kamizelki, ale go zignorowałem. Ubierałem się w drogie ciuchy kupowane w modnych sklepach. Nie miałem kompleksów. To właśnie w jednym z takich butików poznałem Otylię. Śliczna dziewczyna, naturalny blond, wielkie oczy, ponętne usteczka. Dałem jej w myślach jakieś 24 lata. Potem, na drugiej randce, przyznała się, że ma 22 lata. – To właściwie co ty robisz tak zawodowo? – zapytała, ale ja wiedziałem, że opowiadanie jej o tajnikach branży konsultingowej bardzo szybko pozbawiłoby mnie szansy na trzecie spotkanie. – Takie tam sprawy finansowe – machnąłem ręką, wiedząc, że młode dziewczyny nudzi wszystko, co nie dotyczy ich samych, ewentualnie celebrytów. – Czasem jest ciekawie, jak są imprezy firmowe. Na ostatniej śpiewała dla nas Doda. Wiesz, że ona wcale nie jest wysoka? A Margaret? O, ta to dopiero ma temperament. Błysk w oczach Otylii był sygnałem, że już wygrałem. Dziewczyna koniecznie chciała posłuchać plotek o gwiazdach, a kiedy napomknąłem mimochodem, że następny bankiet branżowy szykuje się za dwa tygodnie, niemal miałem narzeczoną. To nie tak, że zmieniam kobiety co i rusz. Wcale nie! Fakt, nie miałem jednej partnerki, jak choćby Grzegorz, ale też nie setkę, jak jakiś muzyk rockowy. Właściwie byłem w czterech poważnych związkach, oczywiście zawsze z dużo młodszymi kobietami. Otylia szykowała się na piątą kobietę mojego życia. Była super, musiałem to przyznać. I nie chodziło tylko o jej urodę i świeżość. Dobrze się z nią bawiłem, miała zawsze pełno energii. Tylko czasami te jej pytania... – O czym myślisz? – potrafiła zaczepić mnie znienacka, kiedy po prostu prawie drzemałem na fotelu. – Dlaczego nie odbierałeś telefonu? Dzwoniłam sześć razy! – miała pretensje, a ja po prostu nie miałem siły na wysłuchiwanie kolejnej tyrady o tym, że jej ulubiony show w telewizji jest ustawiony, bo powinien wygrać jakiś inny uczestnik. – Dlaczego nie masz dzisiaj ochoty? – chodziło jej o seks, kiedy padałem po dwunastogodzinnym maratonie spotkań i negocjacji. – Już cię nie pociągam, tak? Uważasz, że moje rozstępy są obrzydliwe?! Dlaczego nie powiesz wprost, że już cię nie kręcę?! I płacz. Nie była w tym odosobniona. Wszystkie moje dziewczyny płakały o byle pierdołę. O to, że nie słuchałem, jak coś mi opowiadały, albo kiedy przez sen wymamrotałem imię Tasza. Nie pomagało tłumaczenie, że to imię mojego psa z dzieciństwa. Otylia płakała już wiele razy. Raz zepsuła nam romantyczny wieczór w restauracji, bo odradziłem jej tiramisu na deser i uznała, że uważam, że jest za gruba. A chodziło mi tylko o to, że akurat w tym lokalu tiramisu mieli niespecjalne i lepiej wziąć tort wiedeński. Ale nie udało mi się dość do słowa wobec potoku jej płaczliwych pretensji, że chcę ją na siłę odchudzać, kontrolować jej ciało i Bóg jeden wie, co jeszcze... – Stary, ona jest piękna – westchnął raz Grzesiek podczas imienin jego żony – ale o czym ty w ogóle z nią rozmawiasz? O pokemonach? Jej bliżej mentalnie do moich córek niż do nas. Chciałem odpowiedzieć coś w obronie mojej pani, ale w tym momencie podeszła do nas z nadąsaną miną i oznajmiła, że chce iść do samochodu po ładowarkę, bo jej się rozładował telefon. – Musisz go teraz ładować? – zapytałem. – Jesteśmy na przyjęciu. Zdenerwowała się, bo bez telefonu nie mogła sobie zrobić selfie i wrzucić na Instagram zdjęć z imprezy. Jak ja mogłem tego nie rozumieć? – Daj mi kluczyki! – powtórzyła tonem rozzłoszczonego dziecka. Okazałem jej niezadowolenie, że zajmuje się akurat teraz telefonem, za co zostałem ukarany zaciętym milczeniem do końca imprezy. W tym strojeniu fochów Otylia rzeczywiście wyglądała jak siedmioletnia córka Grześka, której matka nie pozwoliła zjeść trzeciej dokładki tortu śmietankowego. Skoro Otylia mnie ostentacyjnie ignorowała, zacząłem rozmawiać z Marianną, koleżanką z pracy Grześka i naszą rówieśnicą. Nawet nie zauważyłem, kiedy minęły 4 godziny od sceny z kluczykami. Moja dziewczyna kompletnie wyleciała mi z głowy. Byłem bez reszty pochłonięty rozmową o wschodzących rynkach, potem o kinie noir, a w końcu o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Marianna miała ogromną wiedzę i wyrobione zdanie na większość tematów. Potrafiła się sprzeczać i nie odpuszczała przeciwnikowi, a jednocześnie dyskusja z nią była przyjemnością. – Misiek, kiedy idziemy? – Otylia stanęła obok mnie ze znudzoną miną. – Yyy... – nagle poczułem się zakłopotany jej obecnością. – Marianna, poznaj moją... dziewczynę – udało mi się jakoś wykrztusić to słowo. – Otylia, to Marianna. – Fajnie, cześć – Otylia praktycznie zignorowała moją rozmówczynię. Była wciąż nadąsana. – To idziemy, czy mam wezwać sobie taksówkę? Poczułem się jeszcze bardziej zawstydzony. Marianna miał klasę, a moja partnerka... no cóż... zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak. Jeszcze gorzej było, kiedy wsiedliśmy do samochodu. Otylia zaczęła narzekać, że czuła się na imprezie u moich przyjaciół jak na stypie, że wszyscy byli nudni i drętwi. W pewnym momencie wyłączyłem się, wróciwszy myślami do Marianny. Nie mogłem zapomnieć jej uśmiechu, głosu, gestu bawienia się złotym naszyjnikiem... Przez kolejne tygodnie coraz częściej łapałem się na tym, że nie słucham ani nawet nie patrzę na Otylię. Mieszkałem z długonogą, piękną, seksowną dziewczyną, a nie mogłem przestać myśleć o kobiecie po czterdziestce, która zaimponowała mi intelektem i osobowością. Przecież to przeczyło całej logice męskiego rodu. W końcu przyznałem się mojemu brachowi, że czuję coś do Marianny. Wcale nie wyglądał na zaskoczonego. – Ona jest super – potwierdził moją opinię. – A wiesz, jak potrafi śpiewać? Przyjdź w środę na karaoke, będziemy tam całą ekipą z pracy. Dam ci adres klubu. Faktycznie, Marianna potrafiła śpiewać. Nie widziała mnie z jasno oświetlonej sceny, ale ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Kiedy zeszła, przywitałem się, a ona zapytała, co tu robię. To nie była kobieta, której można było serwować głodne kawałki. – Grzesiek powiedział, że tu będziesz – powiedziałem wprost. – Chciałem cię znowu spotkać. – Och, serio? – zmrużyła oczy. – A twoja dziewczyna wie, że tu jesteś? Wiedziałem, co myślała. W jej oczach byłem żałosnym podtatusiałym kawalerem, który ugania się za młodszymi laskami, żeby sobie podnieść samoocenę nadszarpniętą kryzysem wieku średniego. Mogłem zrobić tylko jedno, by odzyskać jej szacunek. Zaśpiewać. Żadna z moich dziewczyn nie pozwalała mi „się wygłupiać” i śpiewać, chociaż uważałem, że szło mi to całkiem dobrze. Jako dziecko grałem na pianinie, miałem dobry słuch. No i znałem na pamięć prawie cały repertuar barów karaoke. Tamtego wieczoru zaśpiewałem „Dziwny jest ten świat” Niemena. Kiedy wróciłem do stolika, Marianna ciągle klaskała. A potem zamówiła mi duże piwo. Nie mówiliśmy już o mojej dziewczynie. Po prostu rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wychylaliśmy kolejne kufle. Patrzyłem na zmarszczki w kącikach oczu tej kobiety, na linie przy jej ustach i myślałem, że to tylko oznaki tego, że ona coś w życiu przeżyła, sporo przemyślała i można z nią o wszystkim porozmawiać. W domu czekała na mnie Otylia z jej idealnie gładkim czołem, nieskalanym żadnym zmartwieniem, i pełnymi, zmysłowymi usteczkami, które potrafiły ułożyć się w idealny dzióbek, ale rzadko kiedy wychodziło z nich jakieś poważne przemyślenie. Patrzyłem na nią, kiedy krzątała się w swojej seksownej koszulce nocnej po kuchni i myślałem, że już dłużej tak nie mogę. – O czym myślisz, Misiu? – zapytała i nieomal szlag mnie trafił. To pytanie wydało mi się tak strasznie nużące i infantylne jak jeszcze nigdy. Po co pytać kogoś, o czym myśli? Czy człowiek nie ma prawa do prywatności nawet we własnej głowie? – O tobie – odpowiedziałem i była to częściowo prawda. – Tak? A co konkretnie o mnie myślisz? – miało to brzmieć zalotnie, ale brzmiało żałośnie. Dwudziestolatki ciągle muszą dostawać potwierdzenie swojej atrakcyjności. Najmilej widziane są lajki pod zdjęciami wrzucanymi do sieci, ale w realnym życiu też nieustannie są żądne atencji. Tamtego wieczoru nie miałem siły na dramaty. Odpowiedziałem coś, że jest śliczna i seksowna, i dała mi spokój. Dwa dni później powiedziałem, że czuję się dla niej za stary i że zasługuje na kogoś młodszego i atrakcyjniejszego niż ja. Rozpłakała się, ale pocieszyło ją, kiedy powiedziałem, że może zatrzymać wszystkie prezenty ode mnie, od biżuterii i ciuchów, po bardzo drogi kurs wizażu, który przyrzekłem jej opłacić. Oczywiście nie wiedziałem, czy Marianna będzie mną wciąż zainteresowana. Miała świetną pracę, swoje pasje, raz do roku jeździła na daleką wyprawę. Opowiadała mi o Kolumbii, Kenii i Birmie, aż czułem się onieśmielony. Nie byłem pewien, czy uzna, że mam jej coś do zaoferowania. Ale musiałem to sprawdzić. To niewiarygodne, ale naszą pierwszą oficjalną randkę spędziliśmy na kłótni. Najpierw dyskutowaliśmy o wpływie sztuki na życie, a potem z całą paletą emocji rzuciliśmy się temat feminizmu i jego roli w sztuce. Marianna znowu okazała się niezrównaną przeciwniczką, aż w końcu przyznałem jej rację. – Zbyt łatwo się poddajesz – skwitowała ze śmiechem. – Powinieneś być bardziej stanowczy... – O, tak stanowczy?! – zapytałem, sadzając ją sobie znienacka na kolanach. – Hm... Chociaż zawsze moje dziewczyny wprowadzały się do mnie, tym razem, po pół roku związku, moja propozycja spotkała się z odmową. – Nie, lubię swoje mieszkanie i mam tyle rzeczy... – westchnęła moja kobieta. – Ale ty możesz wprowadzić się do mnie. Dam ci połowę szafy. Taka właśnie jest Marianna. Niezależna, silna, świadoma swojej wartości. To nie jest kobieta, która kiedykolwiek zapyta mnie, o czym myślę. Ją zaprzątają jej własne przemyślenia. Nie będzie mnie pytać, czy w czymś grubo wygląda, bo świetnie wie, jak wygląda, i jej samoocena nie zależy od opinii innych. Nie boi się, że przestanę jej pożądać, bo wie, że pożądanie to coś więcej niż upodobanie fizyczne. A gdyby nawet tak się stało, to ma przecież własne życie, swoich przyjaciół i zainteresowania. Związała się ze mną dla przyjemności, a nie dla korzyści, prestiżu czy wygody. Od kiedy jesteśmy razem, nie istnieją dla mnie młodsze kobiety. Prawdę mówiąc, żadne kobiety. Zbyt mocno muszę każdego dnia się starać, by wciąż intrygować moją partnerkę i nie pozwolić jej się przy mnie nudzić. Mam jeszcze parę niespodzianek w planach. Jedna właśnie czeka na odbiór u jubilera. Nie wiem tylko, czy oświadczyny ją zaskoczą. Mam wrażenie, że kobiety po czterdziestych urodzinach nabywają pewnej magicznej umiejętności. Potrafią mianowicie czytać mężczyznom w myślach, zawsze wiedzą o nas więcej, niż my sami o sobie. Zupełnie jakby z każdą zmarszczką przybywało im tych tajemniczych zdolności. Magia? Raczej urok. Urok dojrzałych kobiet, który docenia się dopiero, kiedy przestaje się być chłopcem... Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”
Zamość Siadając za kierownicą po pijanemu stworzył zagrożenie, a jeszcze większe, gdy zaczął uciekać przed policją. Po zatrzymaniu 40-latka z Zamościa okazało się, że kierował audi, mimo że nie ma prawa jazdy. 10:57 Działo się to we wtorek, 2 listopada po południu w Łabuniach na drodze krajowej numer 17. Przejeżdżających tamtędy kierowców kontrolowali policjanci zamojskiej drogówki. Namierzyli audi, którego kierowca rozwinął prędkość wyższą o blisko 50 niż dopuszczalna w terenie zabudowanym. Funkcjonariusze chcieli zatrzymać auto. Kierowca najpierw lekko zwolnił, a później gwałtownie przyspieszył i zaczął uciekać. Czytaj także: Ucieczka przed policjantami zakończona wywrotką w lesie – Policjanci ruszyli w pościg używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Kierujący audi nie reagował, z duża prędkością uciekał przed policjantami zmuszając innych kierowców do gwałtownego hamowania i zjeżdżania na pobocze. Wyprzedzał inne samochody przekraczając linię podwójną ciągłą. Po pewnym czasie wjechał na sklepowy parking. Tam został zatrzymany – relacjonuje Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. Za kierownicą audi siedział 40-latek z Zamościa. Badanie trzeźwości wykazało, że mężczyzna miał w organizmie prawie 1,5 promila alkoholu. Mężczyzna nie posiadał też uprawnień do kierowania pojazdami. Wkrótce mężczyzna stanie przed sądem. Za to, że nie zatrzymał się do kontroli, grozi mu do 5 lat kierowanie w stanie nietrzeźwości kodeks karny przewiduje karę do 2 lat pozbawienia wolności. Zamościanin odpowie również popełnione wykroczenia drogowe. Czytaj także: 60-latek w mercedesie chciał przejechać policjantów Czytaj także: Policyjny pościg za nastolatkiem na motocyklu
W Polsce seks można legalnie uprawiać od 15 roku życia, z zastrzeżeniem, że druga osoba musi mieć ukończone minimum 17 jednoznacznie wykazują, że młodzi ludzie z roku na rok coraz wcześniej podejmują się inicjacji seksualnej. Wiek, w którym młodzież przeżywa swój pierwszy raz coraz bardziej się obniża. Jest to zjawisko o tyle niepokojące, że młodzi ludzie nie zawsze posiadają odpowiednią wiedzę na temat unikania chorób wenerycznych oraz zadbania o zabezpieczenie przed niechcianą ciążą. Wiele osób zadaje sobie pytanie, od ilu lat można uprawiać stosunek w Polsce?Legalnie można kochać się od 15 roku życiaOsoby, które chcą wiedzieć, od kiedy można legalnie uprawiać stosunek w Polsce, powinny wiedzieć, że prawo w tej kwestii jest jasne. Określa ono wiek przyzwolenia na 15 lat. Oznacza to, że seks z młodszą osobą może być traktowany jako przestępstwo, pod warunkiem, że druga osoba ukończyła już 17 lat. Warto podkreślić, że wiek przyzwolenia chroni młode osoby przed niechcianymi zalotami osób jest dolna granica w innych krajach?Jaka jest dolna granica w innych krajach?Warto też powiedzieć parę słów o tym, jak wiek przyzwolenia prezentuje się, jeśli chodzi o inne kraje. W niektórych z nich wynosi on zaledwie 12 lat, podczas gdy na mapie świata można znaleźć takie miejsce, gdzie wynosi on nawet 19 czy 21 lat! Przykładowo, w Wielkiej Brytanii wiek przyzwolenia wynosi obecnie 16 lat, coraz częściej jednak wiele osób przemawia za tym, by tę granicę nie warto podejmować współżycia zbyt wcześnie?Badania nie są zbyt optymistyczne i pokazują, że co trzecia osoba w wieku 15 lat ma już za sobą inicjację seksualną. Niestety, wczesne podejmowanie współżycia przez współczesną młodzież nie idzie w parze z odpowiednią edukacją seksualną. Co roku ponad 20 tysięcy niepełnoletnich dziewcząt pada ofiarą niechcianej ciąży. Decyzja o rozpoczęcie współżycia powinna być podjęta w pełni świadomie oraz ze świadomością wszelkich możliwych Lepiej poczekać i być poczekać i być dyskutować z tym, czy 14 latka jest na tyle dojrzała, by w pełni świadomie decydować o własnym ciele. Bardzo często bywa tak, że młodzież rozpoczyna współżycia obawiając się ośmieszenia w oczach rówieśników, którzy ten krok już dawno mają ze sobą. Dlatego tak bardzo ważne jest, by przekazywać młodym ludziom wiedzę o zabezpieczeniach oraz możliwych chorobach wenerycznych. Tylko prawidłowa edukacja seksualna ochroni młode osoby przed niechcianymi konsekwencjami ich ilu lat można uprawiać seks?W Polsce seks można legalnie uprawiać od 15 roku życia, z zastrzeżeniem, że druga osoba musi mieć ukończone minimum 17 Jestem jednym z redaktorów strony Od kiedy? Aktualnie łączę dwie pasje – projektowanie wnętrz i szukanie odpowiedzi na trudne pytania. Obecnie mieszkam w Łodzi, ale moim rodzinnym miastem są Katowice. Rocznik 1988. Jeśli chcesz możesz mnie obserwować na Facebooku, Twitterze, Medium. Zapraszam również do odwiedzin mojej strony www.
Najlepsza odpowiedź łojacie odpowiedział(a) o 20:23: Tak, albo dziewczynie brakowało ojca w dzieciństwie, albo po prostu sprzedała się. Nie sądzę, że laska w takim wieku może się zakochać w człowieku wieku jej ojca, a i on przechodzi kryzys wieku średniego, że ugania się za jakimiś siksami. Odpowiedzi Nie... Ten 40 latek to chyba jakiś pedofil Ta osoba jest już pełnoletnia, niech robi co chce. Według mnie trochę za duża różnica wieku, ale ja się nie wtrącam. Mloda laska, stary chcial poruchac wiec pewnie kupowal jej jakies blyskotki a ona mu dawala dupy blocked odpowiedział(a) o 23:36 to zdefiniuj, co rozumiesz przez "normalne"ja uważam to za akceptowalne, aczkolwiek takie związki nie są specjalnie powszechne xAzumii odpowiedział(a) o 20:20 Według mnie jest to dość duża różnica wiekowa, jednak uważam, że kochać można bez względu na wiek. Jest to tylko głupia liczba, która pokazuje, jak długo jesteśmy na zakochałam się w chłopaku o 8 lat ode mnie starszym i nie widzę w tym niczego złego. ShiDee odpowiedział(a) o 20:15 Nie jest normalny. On mógłby być jej ojcem. To trochę obleśne, nie? Skoro tą dziewczyne chlopcy oszukali ( przelecieli i sie odkochali ) to sie zainteresowala starszym facetem ale to nie wypali , Facet bedzie pod naciskiem ludzi i poszuka starszej a dziewczyna szybko zainteresuje sie mlodymi To jest chore! Rozumiem 10 lat różnicy no ale 22 to za dużo! Przecież ten facet mógłby być ojcem tej dziewczyny! Nie chcę nikogo oceniać, bo nie znam tych człowieków, no ale to chyba musi być jakiś zboczeniec! 3 lata temu jak ona miała 15 lat, on miał 37! To raczej nie jest normalne. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Richard Whitehead udowadnia, że mimo niepełnosprawności nie ma dla niego żadnych granic Ntando Mahlangu do 10 roku życia nie chodził. Nie przeszkadzało mu to jednak w zostaniu jednym z najlepszym niepełnosprawnych biegaczy na świecie Publiczność kocha Whiteheada. To dla niej 40-latek nie zamierza kończyć kariery Richard Whitehead to jeden z najbardziej utytułowanych sportowców paraolimpijskich w historii i prawdziwy fenomen. W 2010 roku podczas maratonu w Bostonie czasem 2:42:52 pobił własny rekordy świata w kategorii osób z amputacją obu nóg poniżej kolana (rekord świata w półmaratonie też należy do niego). Ponieważ tej kategorii nie ma w programie igrzysk paraolimpijskich, a organizatorzy nie dopuścili go do startu z osobami z amputacją powyżej kolan, przerzucił się na sprinty. Od 2011 nie przegrał ani jednego biegu na 200 m. Zdobył trzy złote medale na trzech kolejnych mistrzostwach świata, bijąc przy tym rekordy świata. A także złoto igrzysk paraolimpijskich w Londynie w 2012 i Rio de Janeiro 2016. Inspiracja Na co dzień uczy pływania w Nottingham. Zimą uprawia hokej na sankach – był nawet członkiem ekipy Wielkiej Brytanii na igrzyskach paraolimpijskich w Turynie w 2006. Jest twarzą fundacji walczącej z rakiem kości, wielu akcji charytatywnych,i promujących sport niepełnosprawnych. W ramach jednej z nich - „Richard Whitehead Runs Britain” - przebiegł 40 maratonów w 40 dni! W uznaniu zasług Królowa Elżbieta II uhonorowała go w 2013 roku Orderem Imperium Brytyjskiego. Opowiada, że do biegania maratonów by w ten sposób zbierać pieniądze na walkę z rakiem zainspirowała go historia kanadyjskiego lekkoatlety, Terry'ego Foxa. Gdy wieku 22 lat z powodu raka kości amputowano mu nogę, postanowił przebiec w poprzek Kanady z Wschodniego na Zachodnie wybrzeże. W czasie biegu, nazwanego Marathon of Hope – Maraton Nadziei, zbierał datki na fundusz walki z nowotworami. Ruszył 12 kwietnia 1980 w St. John’s na Nowej Fundlandii od symbolicznego zanurzenia swej sztucznej nogi w falach Oceanu Atlantyckiego i napełnienia baniaka wodą, którą zamierzał wylać pod koniec biegu do Oceanu Spokojnego. W 143 dni zdołał przebiec 5300 km, czyli średnio właśnie 42 km. Niestety z powodu przerzutów do płuc musiał przerwać bieg i wkrótce potem zmarł. Jednak jego idea przetrwała. Co roku na całym świecie (także w Polsce) odbywa się Terry Fox Run, dzięki którym na walkę z nowotworami zebrano ponad 400 mln dolarów. - Przed 2004 roku nie byłem w stanie biec na obu protezach, nie pozwalała jeszcze na to technologia, a kiedy już się pojawiła, była koszmarnie droga. Kiedy już zacząłem, długo nie byłem w stanie zejść poniżej pięciu godzin. W 2006 roku po 11 miesiącach treningów wystartowałem w Maratonie Nowojorskim, który skończyłem w czasie 5 godzin i 18 minut. Przerażony przez cały bieg jak postrzegają mnie ludzie. Bałem się, że będą mnie wytykać palcami jak dziwadło. Ale oczywiście spotkałem się z pełną akceptacją – wspomina. W 2009 roku, dzięki treningom ze słynną zwyciężczynią maratonów, Paulą Radcliff udało mu się jego pierwszemu zawodnikowi po podwójnej amputacji zejść poniżej trzej godzin - Maratona Di Roma skończył z czasem 2:56:45. Wymioty ze szczęścia Z Ntando Mahlangu spotkali się już w finale igrzysk paraolimpijskich w Rio. Wówczas góra był Brytyjczyk, młody zawodnik z RPA musiał zadowolić się srebrnym medalem. Ale był tak podniecony i zachwycony, że za metą zwymiotował ze szczęścia. Nie pierwszy raz. Wychowany w Tweefontein w prowincji Mpumalanga, urodził się z hemimelią – wadą polegająca obustronnym niedorozwoju kończyn dolnych, zwaną również „wrodzoną amputacją”. Dziesięć lat przesiedział na wózku, pogodzony że nigdy z niego nie wstanie. Aż odnalazła go fundacja non-profit „Jumping Kids”, która w RPA wyposaża w zaawansowane technologicznie protezy dzieci, nawet najbiedniejsze, ze slamsów. Ntando stawiał swoje pierwsze kroki akurat w trakcie igrzysk paraolimpijskich w Londynie w 2012. Nawet mu wtedy do głowy nie przyszło, że za cztery lata zdobędzie medal, przegrywając tylko z legendą. - Wtedy skupiałem się tylko na chodzeniu. To był coś tak wspaniałego, że po paru pierwszych krokach zwymiotowałem ze szczęścia. Przybiegł zaniepokojony lekarz, że coś ze mną nie tak. Ale uspokoiłem go, że to euforia, że to najszczęśliwszy dzień w życiu. Jakbym wyrzygał te wszystkie lata spędzone na wózku, z zazdrością, że wszyscy moi bliscy i rówieśnicy biegają za piłką. Tak mi się to spodobało, że nauczyłem się chodzić w pięć dni – opowiada Ntando. Jak mówi, protezy nie sprawiły że przestał być niepełnosprawny. Ale wreszcie mógł stanąć z kimś twarzą w twarz, spojrzeć w oczy, uśmiechem odpowiedzieć na uśmiech. - Gdy ktoś mnie pyta, co mi sprawia największa przyjemność od czasu gdy potrafię chodzić, odpowiadam że możliwość robienia babci herbaty. Wcześniej nie dosięgałem do stołu... Natychmiast rzucił się do uprawiania sportu. Po dwóch latach treningu, został mistrzem RPA poniżej 20-roku życia, a przy okazji srebrny medal w skoku w dal. Rok później mistrzem kraju seniorów i dołożył złoto w rzucie oszczepem, bo chwytał się wielu dyscyplin. W 2013 na MŚ do lat 23 w czeskiej Pradze zdobył cztery złote medale i został wybrany najlepszym zawodnikiem imprezy. Co zawody pobija życiówki. Ma już na koncie kilkanaście rekordów RPA, Afryki i już pierwszy paraolimpijski rekord świata – w biegu na 400 m. Bądź kumplem Przed założeniem protez uczęszczał do szkoły dla niepełnosprawnych, w której przyuczano do prostych zawodów. Dziś marzy o studiach inżynierskich albo informatycznych, bo wie, że choć jego sportowa kariera dopiero się zaczyna, prędzej czy później się skończy. Staje się coraz bardziej popularny. Między innymi za sprawą kampanii telewizyjnej kanału Cartoon Network „Be a Buddy, Not a Bully” (bądź kumplem, nie oprawcą) przeciwdziałającej przemocy w szkole i w sieci, która wypuściła spoty reklamowe z Ntando w całej Afryce. - Jestem dumny z tego co już osiągnąłem i mam nadzieję, że moi szkolni oprawcy zobaczą gdzie zaszedłem. Doskonale wiem co to hej, jak mogą cę potraktować rówieśnicy bez serca. To dla mnie wielki zaszczyt, że mogę moją postawą zainspirować jakieś dzieciaki, które może teraz uwierzą w siebie. A przede wszystkim przeciwstawią się hejtowi, opowiedzą o nim, nie będą się mu bezwolnie poddawać – mówi. Na igrzyskach w Rio startował mając 14 lat, ale rywalizacja z dorosłymi facetami nie przeraża go. - Tam skąd pochodzą, ktoś kto nie możesz chodzić, musi dorosnąć szybciej. Ja musiałem nauczyć się radzić sobie z rzeczami, których moi zdrowi rówieśnicy nawet sobie nie wyobrażają. Doświadczenia uformowały mnie jako osobę. Rywalizacja z dorosłymi nie onieśmiela mnie, wrecz przeciwnie, mobilizuje do ciężkiej pracy – mówi. - Ntando robi niesamowite postępy z zawodów na zawody. Do niego należy przyszłość w tej dyscyplinie. Rozmawiam z nim, doradzam, staram się inspirować. Wiem, że mnie wkrótce pokona, że przejmie pałeczkę. Ale nie chcę mu jej po prostu przekazać i zakończyć karierę. Chcę przy okazji popchnąć go, żeby osiągał w tym sporcie rzeczy wielkie - mówi o młodym rywalu Whitehead. Ale po zwycięskim biegu w Londynie, w którym znów pokonał Ntando, oklaskiwany na stojąco przez trybuny Stadionu Olimpijskiego Whitehead zadeklarował, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery. - Czy chcecie, żeby startował jeszcze przez rok? Uzależniam to tylko od was – zwrócił się przez mikrofon do publiczności. Odpowiedział mu gigantyczny aplauz. Mahlangu będzie musiał więc jeszcze trochę poczekać na pałeczkę. Michał Pol, Londyn
40 latka z 20 latkiem